26 lipca 2024

List.....

 


Dostałem go wczoraj. Już sam ten fakt był dla mnie niemal archaizmem, no bo kto w dzisiejszych czasach pisze w ogóle jeszcze listy? Adres nadawcy – ul. Nadbiebrzańska, FUP Mońki, poczta Goniądz - mocno mnie zdziwił.

Jasno kremowa koperta, a w środku trzy złożone i pachnące lawendą niebieskie kartki. Gdy je ostrożnie rozchyliłem, ze środka wypadła maleńka wiązka zasuszonych polnych kwiatków.



„Tęsknię” – brzmiały pierwsze słowa, pisane lekko pochylonym, nienagannym charakterem.

Zdębiałem.

„Tak dawno Cię nie było.. Czyżbyś o mnie zapomniał? Nie uwierzę. To niemożliwe. Przecież pamiętam, jak wtedy tam pośród nadwodnego sitowia szeptałeś mi, jak bardzo jestem dla Ciebie ważna, jak przy mnie zapominasz o codzienności, jak ładujesz tu swoje życiowe akumulatory, jak cieszysz się na myśl o kolejnym naszym spotkaniu….”



Z każdą kolejną linijką tekstu, moje źrenice rozszerzały się wprost proporcjonalnie do narastającego zdumienia.

Wzdrygnąłem się. Ktoś się pokusił o niecodzienny żart? Wzrok powędrował na koniec strony. „Twoja ukochana B.” – stało na dole.

„ U mnie od wiosny niewiele się zmieniło. Może troszkę błękit mego oblicza przysłoniła bujna zieleń, ale cały czas – mój czas – płynie powoli, leniwie i sennie. Tak jak to lubisz i Ty. Czasem tylko, gdy złowrogi, siny horyzont budzi we mnie lęk, marszczę się troszkę, lecz kiedy burzowe chmury przeminą, a zza Kapickiego lasu wyjdzie przedwieczorne słońce, znów nabieram rumieńców. Tak jak wtedy, kiedy byłeś pożegnać się przed wyjazdem.”



W głowie miałem mętlik. Twarda logika – choć wciąż trzymała się mocno - ustępowała szaleństwu skojarzeń.

- To niemożliwe – pomyślałem.

„Tęsknię za Tobą. Za Twoim patrzeniem na mnie. Za Twoją ciekawością. Za nieudawanym zachwytem. Za kojącym tonem Twojego głosu, za spokojem Twych rozmyślań i słów. Pamiętasz ten wiosenny poranek w Dolistowie, kiedy leżałeś na grobli u mego brzegu i z ekscytacją podziwiałeś stada batalionów? Twój wzrok był pełen radości. Albo ten wieczór, kiedy wspólnie kradliśmy ostatnie promienie słońca, a Ty na zielonej łące tam pod Jagłowem, tuż po ciepłym, wiosennym  deszczu, chodziłeś boso, by lepiej poczuć mą bliskość, poznać mą wyjątkowość. A jesienny, przyodziany w złoto-czerwone kolory liści czas, kiedy bagienne szuwary w okolicach Gugien rozbrzmiewały przejmującym do szpiku kości,  basowym brzmieniem  jeleni? I moment, kiedy wsłuchani w krzyk ciszy, wpatrywaliśmy się w rozległą przestrzeń za Dolistowskim mostem? Tęsknię za tym…


Wiem, że swą przyrodniczą miłość dzielisz na pół - też na Tą drugą, Puszczę, którą masz blisko na wyciągnięcie ręki, niemal na co dzień. Nie mam o to żalu. Sam wspominałeś, że Ona daje Ci coś zgoła innego. Nie daje Ci ukochanego, odległego horyzontu widzianego z wieży na Barwiku, w Goniądzu czy Białym Grądzie. Nie wpycha w Twoje nozdrza zapachu trzcinowisk i sitowia, majestatycznie uginających się pod siłą październikowego wiatru. Nie daje Ci w końcu marcowych odgłosów gęgania wielotysięcznych stad i niepowtarzalnej mozaiki nadwodnego ptactwa w końcówce kwietnia. Nie tuli Cię kłującą w uszy ciszą, jak ta wieczorna w Dobarzu – tylko tu, w maju,  przerywana  rechotem moczarowych żab. Daje Ci za to zapach lasu i moc sentymentalnych powrotów na ścieżki dzieciństwa. Nawet bagienna woń jest przecież tam inna. No może tylko odgłos rykowiska i bukowiska jest podobnie majestatyczny. Lecz czy na pewno…?




Dlatego proszę Cię - nie zostawiaj naszych wspomnień na pastwę upływającego czasu. Każde z nich jest przecież wyjątkowe i prawdziwe. Jest magicznie subtelne i tylko nasze wspólne. Wiem, że potrzebujesz powrotu do nich, bo bez tego uschniesz Ty, a bez Twoich wizyt zgasnę  ja….

Czas, nas może zmieniać, on litości nie ma, choć spod nóg ucieka… będę czekać.

Twoja ukochana B.

 

Zwariował pomyślicie? Za dużo się naczytał o tej rzece, za dużo napatrzył. Po-Biebrzyło go do reszty! Przesłodził. Nie możliwym jest – powiecie - normalne życie, gdy zbyt często poruszasz się na chmurach pięknych uniesień własnej duszy. Przesadził. Majaczy.

I może jako człowiek z natury dość mocno i realnie stąpający po ziemi, przyznałbym Wam i rację, ale…

Czy pamiętacie logikę, o której wspomniałem wyżej? Teraz siedzi w kącie i się nie odzywa, bo …. bo ja przecież mam przed sobą ten list. I nie wypada mi na niego nie odpowiedzieć…………………..

Z biebrzańskim pozdrowieniem

Wozik77

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz