Dostałem go wczoraj. Już sam ten fakt był dla mnie niemal archaizmem, no bo kto w dzisiejszych czasach pisze w ogóle jeszcze listy? Adres nadawcy – ul. Nadbiebrzańska, FUP Mońki, poczta Goniądz - mocno mnie zdziwił.
Jasno kremowa koperta, a w środku
trzy złożone i pachnące lawendą niebieskie kartki. Gdy je ostrożnie rozchyliłem,
ze środka wypadła maleńka wiązka zasuszonych polnych kwiatków.
„Tęsknię” – brzmiały pierwsze słowa, pisane lekko pochylonym, nienagannym
charakterem.
Zdębiałem.
„Tak dawno Cię nie było.. Czyżbyś o mnie zapomniał? Nie uwierzę. To
niemożliwe. Przecież pamiętam, jak wtedy tam pośród nadwodnego sitowia
szeptałeś mi, jak bardzo jestem dla Ciebie ważna, jak przy mnie zapominasz o
codzienności, jak ładujesz tu swoje życiowe akumulatory, jak cieszysz się na
myśl o kolejnym naszym spotkaniu….”
Z każdą kolejną linijką tekstu,
moje źrenice rozszerzały się wprost proporcjonalnie do narastającego zdumienia.
Wzdrygnąłem się. Ktoś się pokusił
o niecodzienny żart? Wzrok powędrował na koniec strony. „Twoja ukochana B.” –
stało na dole.
„ U mnie od wiosny niewiele się zmieniło. Może troszkę błękit mego
oblicza przysłoniła bujna zieleń, ale cały czas – mój czas – płynie powoli, leniwie
i sennie. Tak jak to lubisz i Ty. Czasem tylko, gdy złowrogi, siny horyzont
budzi we mnie lęk, marszczę się troszkę, lecz kiedy burzowe chmury przeminą, a zza
Kapickiego lasu wyjdzie przedwieczorne słońce, znów nabieram rumieńców. Tak jak
wtedy, kiedy byłeś pożegnać się przed wyjazdem.”
W głowie miałem mętlik. Twarda logika
– choć wciąż trzymała się mocno - ustępowała szaleństwu skojarzeń.
- To niemożliwe – pomyślałem.
„Tęsknię za Tobą. Za Twoim patrzeniem na mnie. Za Twoją ciekawością. Za
nieudawanym zachwytem. Za kojącym tonem Twojego głosu, za spokojem Twych
rozmyślań i słów. Pamiętasz ten wiosenny poranek w Dolistowie, kiedy leżałeś na
grobli u mego brzegu i z ekscytacją podziwiałeś stada batalionów? Twój wzrok
był pełen radości. Albo ten wieczór, kiedy wspólnie kradliśmy ostatnie promienie
słońca, a Ty na zielonej łące tam pod Jagłowem, tuż po ciepłym, wiosennym deszczu, chodziłeś boso, by lepiej poczuć mą
bliskość, poznać mą wyjątkowość. A jesienny, przyodziany w złoto-czerwone
kolory liści czas, kiedy bagienne szuwary w okolicach Gugien rozbrzmiewały
przejmującym do szpiku kości, basowym
brzmieniem jeleni? I moment, kiedy
wsłuchani w krzyk ciszy, wpatrywaliśmy się w rozległą przestrzeń za Dolistowskim
mostem? Tęsknię za tym…
Wiem, że swą przyrodniczą miłość dzielisz na pół - też na Tą drugą, Puszczę,
którą masz blisko na wyciągnięcie ręki, niemal na co dzień. Nie mam o to żalu. Sam
wspominałeś, że Ona daje Ci coś zgoła innego. Nie daje Ci ukochanego, odległego
horyzontu widzianego z wieży na Barwiku, w Goniądzu czy Białym Grądzie. Nie
wpycha w Twoje nozdrza zapachu trzcinowisk i sitowia, majestatycznie uginających
się pod siłą październikowego wiatru. Nie daje Ci w końcu marcowych odgłosów
gęgania wielotysięcznych stad i niepowtarzalnej mozaiki nadwodnego ptactwa w końcówce
kwietnia. Nie tuli Cię kłującą w uszy ciszą, jak ta wieczorna w Dobarzu – tylko
tu, w maju, przerywana rechotem moczarowych żab. Daje Ci za to zapach
lasu i moc sentymentalnych powrotów na ścieżki dzieciństwa. Nawet bagienna woń
jest przecież tam inna. No może tylko odgłos rykowiska i bukowiska jest
podobnie majestatyczny. Lecz czy na pewno…?
Dlatego proszę Cię - nie zostawiaj naszych wspomnień na pastwę
upływającego czasu. Każde z nich jest przecież wyjątkowe i prawdziwe. Jest
magicznie subtelne i tylko nasze wspólne. Wiem, że potrzebujesz powrotu do
nich, bo bez tego uschniesz Ty, a bez Twoich wizyt zgasnę ja….
Czas, nas może zmieniać, on litości nie ma, choć spod nóg ucieka… będę
czekać.
Twoja ukochana B.
Zwariował pomyślicie? Za dużo się
naczytał o tej rzece, za dużo napatrzył. Po-Biebrzyło go do reszty! Przesłodził.
Nie możliwym jest – powiecie - normalne życie, gdy zbyt często poruszasz się na
chmurach pięknych uniesień własnej duszy. Przesadził. Majaczy.
I może jako człowiek z natury dość
mocno i realnie stąpający po ziemi, przyznałbym Wam i rację, ale…
Czy pamiętacie logikę, o której
wspomniałem wyżej? Teraz siedzi w kącie i się nie odzywa, bo …. bo ja przecież
mam przed sobą ten list. I nie wypada mi na niego nie odpowiedzieć…………………..
Z biebrzańskim pozdrowieniem
Wozik77



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz