23 grudnia 2017

Wigilijna opowieść …..

Szedł dziarsko po lekko oszronionym polu. Niewielki plecak, w którym dźwigał kilkanaście marchewek rytmicznie obijał się mu o plecy. Ostatnie lata przyzwyczaiły go już do tego, że wigilijny dzień niekoniecznie musiał kojarzyć się ze śniegiem i choć w tym roku pierwsze opady miał już za sobą to jednak dziś w ten wyjątkowy dzień białego puchu zabrakło. Na szczęście temperatura o poranku była minimalnie poniżej zera. Noc przy gruncie musiała być nawet chłodniejsza, bo twarda zmarznięta ziemia chrupała pod butami.