28 sierpnia 2019

W „Chopinowskiej” wierzbie ......


Spoglądając na zwisające zielone ramiona pochylonej wierzby, Fryderyk popadł w zadumę. Drzewo zdawało się kłaniać w pas, przepływającej tuż obok rzece. Nagle pod jego zacienioną koroną, zatrzepotał skrzydłami niewielki ptak, by chwilę później, niczym kolorowy motyl zatrzymać się w bezruchu. Ze starego, spękanego pnia wierzby wychyliły się dwa leciutko zagięte dzioby. Na twarzy Fryderyka pojawił się uśmiech. Widać było, jak bardzo przywiązany jest do tej Mazowieckiej krainy...