11 marca 2024

Leśne SPA .....

 


W ramach rozmyślań i odczytywania leśnych śladów bytowania zwierząt, w mojej głowie zakołatało pytanie o cel, jaki faktycznie przyświeca czynnościom, które ostatnio miałem okazję obserwować.

Pewnie nie raz podczas leśnych wędrówek natknęliście się na powycierane drzewa? Ja też. W zasadzie żyłem w świadomości, że te wytarte na dole to sprawka dzików czyszczących się po błotnej kąpieli, natomiast te wytarte znacznie wyżej to efekt ścierania scypułu z poroża przez jelenie lub łosie (przed rykowiskiem/bukowiskiem). Przyglądając się bliżej owym drzewom, zacząłem ewidentnie dostrzegać w nich pewne charakterystyczne cechy. Te, których funkcją było wytarcie scypułu były z reguły mniej urodziwe – rzekłbym, że w większej mierze nawet były to młode brzózki lub też rozłożyste wiklinowe krzewy. Tam prawdopodobnie ich gęstość powodowała efektywniejsze ścieranie delikatnego, ukrwionego naskórka, okalającego samcze oręże. Czasem krzewy takie wyglądały, jakby coś je przeorało, natomiast drzewa pokaleczone porożem, miały dość wysoko wyraźnie wyorane bruzdy w korze, z której sączyła się świeża żywica.

Kilka dni temu (a więc na przedwiośniu) byłem jednak świadkiem takiej oto sceny – grupa łań, wychodząc niespiesznie z zagajnika postanowiła powycierać się o drzewa. Te jednak – poważne już sosny – jak dało się zauważyć były powycierane nieco niżej i wyraźnie było widać, że służą już dobrych kilka lat. Miały zdartą niemal całą warstwę kory aż do łyka, a wielu miejscach dało się zauważyć poprzyczepianą sierść.




Chmarka, zatrzymała się w tym miejscu na dłużej. Niektóre łanie zaległy w poszyciu, przeżuwając to co zapewne chwilę wcześniej skonsumowały. Inne w tym czasie ochoczo czochrały się, wycierając zapewne pozimową szatę. Kilka z nich wyszło na bardziej otwartą przestrzeń, gdzie skubało pierwsze zielone trawy.





Miejsce to wydało mi się dość specyficzne. Zaraz obok drzew, rozpościerało się „piaszczysko” – jak zwykłem nazywać teren, w którym zwierzyna zażywa piaskowych kąpieli. Jak się okazało w promieniu ok 150m znajdowały się też 3 czynne babrzyska, z których jedno było sporym zagłębieniem wypełnionym wodą.



Siedząc przyczajony za krzakiem obserwowałem to wszystko. Poskładałem w całość te elementy i nagle zaczął wyłaniać mi się dość jednoznaczny obraz. No bo to tak, jakbyśmy zjawili się w ekskluzywnym leśnym SPA, gdzie mamy do dyspozycji wszelakie zabiegi. Sądząc po kierunku, skąd przyszły, łanie najprawdopodobniej najpierw zażyły kąpieli w babrzysku, następnie ocierając się o drzewa wyczyściły z błota i lniejącej sierści szyję, głowę oraz tułów. Czynność ta zapewne była też zabiegiem likwidującym pasożyty, jak choćby aktywne w tym czasie kleszcze.



Spotkanie to było bardzo pouczające jeszcze z jednego względu – miejsca takie, jak się okazało są odwiedzane bardzo regularnie, ale nie ma się co temu dziwić. W końcu higiena osobista jest bardzo ważna – jak widać wśród zwierząt też.

Z leśnym pozdrowieniem – „Nasz Bór”

Wozik77

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz